Chciała, ale ciągle coś było nie tak. Na dodatek
ciążyły na niej jeszcze obowiązki domowe. No i był strach. Bała się, że nie
podoła, że ją to przerośnie… I chociaż wszyscy wokół mówili jej, że powinna
spróbować, ona wolała zostać rzeczy takie, jakimi są.
Swojego
Anioła spotkała całkiem przypadkiem. Na dodatek w dość prozaicznym miejscu. Od
słowa do słowa i jakoś poszło. Pomógł jej, pokierował… A gdy zaszła potrzeba,
dał jej przysłowiowego kopa w tyłek, żeby nie rezygnowała.
I
z jego pomocą osiągnęła sukces. Okazało się, że to wcale nie było takie trudne.
Wystarczyło trochę samozaparcia i wytrwałości.
I
chociaż kontakt się urwał, zawsze gdy zasiadała do pracy, wspomina swojego
Anioła. Bo to dzięki niemu odważyła się zmienić swoje życie.