Wszystkie treści i zdjęcia zamieszczone na tym blogu są tylko i wyłącznie moją własnością. Kopiowanie ich jest zabronione.

poniedziałek, 28 maja 2012

OPOWIADANIE: Próba charakteru


            Stała pod drzwiami swojego domu rodzinnego. Miała urlop i zamiast wyjeżdżać na jakieś zagraniczne wojaże, postanowiła spędzić ten czas z najbliższymi jej osobami. Jednak z drugiej strony bała się. Owszem, bardzo ich kochała, ale teraz było coś, o czym musiała im powiedzieć, a nie chciała. I doskonale zdawała sobie sprawę, że ta informacja może całkowicie zmienić jej pobyt tutaj. Dlatego jeszcze w pociągu postanowiła nie mówić im od razu.

            Zadzwoniła i czekała, aż ktoś jej otworzy. Miała nadzieję, że ktoś w ogóle w środku jest, bo nikomu nie powiedziała o swoim przyjeździe. Nie spodziewali się jej. Doskonale wiedziała, że się ucieszą, ale nie mogła się już doczekać, żeby zobaczyć ich minę. Lubiła robić niespodzianki.

            Jej rozmyślania przerwał szczęk przekręcanego zamka. Sekundę później w drzwiach pojawiła się twarz… jakiegoś obcego faceta?

            - Yyy… cześć? – powiedziała zaskoczona – Kim jesteś? – spytała odzyskując śmiałość.

            - Cokolwiek pani sprzedaje, nie potrzebujemy tego – odparł i już chciał zamknąć jej drzwi przed nosem, gdy podstawiła nogę uniemożliwiając mu to.

            - Nie jestem żadnym sprzedawcą ani akwizytorem, ja tu mieszkam – powiedziała zaciskając zęby – I żaden chłystek nie będzie mi zatrzaskiwał drzwi mojego domu przed nosem – dodała popychając drzwi.

            - Co pani… - zaczął, ale przerwał mu kolejny głos dochodzący z wnętrza domu.

            - Artur, kto to? – tym razem to była kobieta, wydaje się, że dość młoda.

            - Nie wiem – odkrzyknął.

            Chwilę później obok niego pokazała się średniego wzrostu dziewczyna, o ciemnoblond włosach spiętych w niedbałego kucyka. Już chciała coś powiedzieć, ale gdy zobaczyła, kto stoi za drzwiami, stanęła zaskoczona, a potem rzuciła się na nowoprzybyłą.

            - AŚKA! – krzyknęła przy tym.

            - Cześć Młoda – przywitała ją dziewczyna, a raczej już kobieta.

            Aż dziw, że nie runęły na ziemię, bo impet z jakim młodsza z nich skoczyła na starszą, był ogromny. Ale ta utrzymała równowagę, nawet pomimo ogromnego plecaka, który miała na plecach.

            - Skąd się tu wzięłaś? Na ile przyjechałaś? – zasypywała ją gradem pytań „Młoda” – Ale niespodzianka!

            Zaś wspomniany Artur stał i patrzył na to wszystko w milczeniu. Nie rozumiał, co się dzieje…

            - Spokojnie – śmiała się Aśka – Zaraz wszystko ci opowiem, tylko daj mi nieco odetchnąć.

            Blondynka zeszła z niej i obie skierowały się w stronę drzwi, gdzie dalej stał chłopak.

            - Zapomniałabym – powiedziała do siebie młodsza z nich – Artur, to jest moja siostra Asia, Asia to mój chłopak Artur – przedstawiła ich sobie.

            Nowoprzybyła podała chłopakowi rękę, jednocześnie uważnie mu się przyglądając. Jak na faceta, nie był zbyt wysoki, na oko miał ok. 185 cm wzrostu, do tego brązowe włosy i piwne oczy. Całkiem przeciętny – skwitowała w myślach Asia.

            - Miło mi cię poznać – powiedział – Kinga dużo o tobie opowiadała.

            - I wzajemnie – odparła dyplomatycznie Asia, choć niestety nie mogła o nim powiedzieć tego samego, bo pomimo częstych kontaktów sióstr, nie wiedziała o nim nic.

            W końcu cała trójka znalazła się w kuchni. Asia z siostrą usiadły przy stołu, a Artur zaoferował się skończyć śniadanie. Dziewczyny nie mogły się nagadać. W końcu nie widziały się szmat czasu, a telefoniczne rozmowy nie zastąpią bezpośredniego kontaktu. Kinga chciała wiedzieć, co się dzieje u starszej siostry, a Aśka pytała o to, co słychać w domu, gdzie są rodzice. Okazało się, że ci wyjechali na weekend ze znajomymi, a ich młodsza córka zaprosiła na ten czas swojego chłopaka wraz z bratem na seans filmowy. Bardzo ucieszyła ją wiadomość, że Aśka przyjechała na całe trzy tygodnie. Odkąd pracowała był to pierwszy jej tak długi pobyt w domu rodzinnym. Ale nikt nie miał jej tego za złe. Wiedzieli, że kocha to, co robi.

            W czasie gdy siostry rozmawiały, a Artur zajmował się śniadaniem, w kuchni pojawił się jeszcze jeden osobnik, przez nikogo nie zauważony. To był Tomek – brat Artura. Był on sporo wyższy od brata, miał trochę ciemniejsze włosy i czekoladowe oczy. Miał na sobie jedynie spodenki do kolan, więc widać było, ze sporo czasu spędza na siłowni. Nie, nie był napakowany, choć jego mięśnie ładnie się odznaczały pod skórą.

            - O, śpioch wstał – przywitał go brat, tym samym zwracając na niego uwagę dziewczyn, które w tym momencie odwróciły się twarzami w jego stronę.

O ile na Kingę nie zwrócił uwagi, bo widywał ją często, a w dodatku jego zdaniem nie było w niej nic atrakcyjnego, tak Asię obejrzał dokładnie. Podobnie jak siostra była blondynką, ale miała dużo jaśniejsze włosy. Ubrana w bojówki do pół łydki i prostu top na ramiączkach. A do tego niebieskie oczy.

            Gdy Kinga ich sobie przestawiła, mógł przyjrzeć się jej nieco dokładniej. Raczej wysoka, a do tego pięknie wyrzeźbiona talia. Widać było, że to Asia jest starsza z rodzeństwa, bo w przeciwieństwie do siostry miała ładnie i po kobiecemu zrysowane krągłości, a do tego wydawała się dużo dojrzalsza.

            Po chwili cała czwórka zajadała się jajecznicą, przy okazji wesoło rozmawiając. Chłopacy byli nie lada zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, czym zajmuje się Aśka. Nie mogli uwierzyć, że ta delikatnie wyglądająca dziewczyna, tak naprawdę jest żołnierzem zawodowym w stopniu starszego sierżanta.

            W końcu jednak bracia wrócili do domu, a siostry zostały same. Lecz nie na długo, bo po jakimś czasie z wycieczki wrócili ich rodzice. Byli nie lada zaskoczeni widząc swoją starszą latorośl w domu, ale jednocześnie bardzo szczęśliwi. Dziewczyna została bardzo mocno wyściskana. I nawet jeśli była zmęczona podróżą, nie było dane jej się wcześniej położyć, bo rodzina chciała się nią nacieszyć. I na nic zdały się jej słowa, że zostaje na całe trzy tygodnie. Doskonale zdawali sobie sprawę, że przy jej zawodzie, w każdej chwili może dostać wezwanie do jednostki, bez względu na trwający właśnie urlop.

*

            Siostry właśnie spacerowały po centrum handlowym. Pomimo sześcioletniej różnicy wieku dogadywały się świetnie i lubiły spędzać ze sobą czas. Od zawsze dobrze się rozumiały i praktycznie nie miały przed sobą tajemnic. I choć nie zawsze się ze sobą zgadzały, w pełni akceptowały swoje wybory. Dlatego teraz Asia wypytywała Kingę o jej chłopaka. Co prawda nie wywarł on na niej najlepszego pierwszego wrażenia, ale w końcu jej siostra go kochała, więc starała się tego nie okazywać.

            - Niespodzianka – usłyszały za swoimi plecami czyjś głos.

            Okazało się, że to był właśnie Artur wraz ze swoim bratem, którzy także wybrali się na małe zakupy. Z tymże oni z konieczności, a dziewczyny dla przyjemności.

            - Może się do nas przyłączycie? – zaproponowała Kinga – We czwórkę zawsze raźniej…

            - Chyba jednak nie – odparł Tomek – Dawno się nie widziałyście i pewnie chcecie spędzić trochę czasu razem. Spotkamy się kiedy indziej…

            - Bez przesady – dodała Asia – Chętnie poznam osoby, z którymi Kinga spędza tyle czasu.

            I chociaż chłopaki jeszcze protestowali, w końcu dali się przekonać. A raczej to Tomek dał się przekonać, bo Artur niemal od razu był chętny. Zawsze maksymalnie starał się wykorzystać każdą okazję, byleby tylko zobaczyć się ze swoją dziewczyną.

            W każdym razie resztę popołudnia spędzili we wspólnym gronie. Asia polubiła Artura, choć nie miała z nim wielu tematów do rozmów. Ale widziała, jak traktował jej siostrę i to jej wystarczało. Gołym okiem widziała, że bardzo ją kocha i zależy na niej i jej szczęściu. Zupełnie inaczej zaś miała się sytuacja z Tomkiem. Okazało się, że oboje mają podobne zainteresowania i niekończące się tematy do rozmów.

            - Znasz może jakąś dobrą siłownię gdzieś w pobliżu? – spytała go w pewnym momencie – Co prawda jestem na urlopie, ale jednak o kondycję trzeba dbać – dodała kwestią wyjaśnienia.

            - Jasne. Jest taka jedna, naprawdę dobrze wyposażona i w dodatku niedroga – usłyszała w odpowiedzi – Akurat jutro się wybieram, więc jak chcesz, możesz zabrać się ze mną…

            - Bardzo chętnie, jeśli tylko to nie będzie dla ciebie problemem…

            - Absolutnie. W takim razie jesteśmy umówieni.

*

            Wspólny wypad na siłownię okazał się dobrym pomysłem. Od tamtej pory bywali tam regularnie, co drugi dzień. A w ramach podziękowania, Asia zaproponowała Tomkowi wspólne bieganie rano. Ona zaczynała tak każdy dzień i doskonale zdawała sobie sprawę, jak to poprawia samopoczucie. Mężczyzna chętnie się zgodził.

            Wspólnie spędzany czas bardzo zbliżył ich do siebie. Coraz lepiej się rozumieli i z każdą chwilą coraz lepiej czuli się w swoim towarzystwie. W którymś momencie Asia zdała sobie sprawę, że za każdym razem niecierpliwie czeka na kolejne spotkania z nimi. Wystraszyła się tego. Przecież ona przyjechała tu tylko na urlop i spędzić czas z rodziną, a nie zakochiwać się. To absolutnie nie wchodziło w grę.

            - Mogę mieć do ciebie prośbę? – zapytała go któregoś razu.

            - Jasne. O co chodzi?

            - Możesz mi coś obiecać?

            - Tak w ciemno? – zdziwił się.

            - Tak.

            - Zaczynasz mnie przerażać – powiedział, ale widząc jej poważną minę dodał – Obiecuje.

            - Nie zakochaj się we mnie.

            - Co?

            - To, co słyszysz. Nie możesz się we mnie zakochać. Jeśli stwierdzisz, że staję się dla ciebie kimś więcej niż tylko kumpelką od siłowni i biegania, to mi to powiedz.

            - Ale dlaczego? – nie rozumiał.

            - Po prostu. Nie jestem osoba odpowiednią do tego, żeby się we mnie zakochać – tłumaczyła mu.

            - Ale…

            - Obiecaj.

            - Obiecuję – westchnął zrezygnowany biegnąc dalej.

            Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się stanie jeśli jej się przyzna, że już się w niej zakochał. Pewnie zerwie z nim jakikolwiek kontakt. A tego nie chciał. Bo naprawdę zdążył się w niej już zakochać. Dlatego nie pozostało mu nic innego, jak udawać jej kumpla. Od siłowni.

*

            Asia nawet się nie zorientowała, jak minął jej cały urlop. Już następnego dnia rano miała wracać do jednostki. Ale najpierw musiała załatwić jeszcze jedną sprawę. Tą, którą odkładała od dnia przyjazdu. Nie chciała tego robić, bo wiedziała, że informacja, którą ma im do przekazania nie ucieszy ich, ale musiała. Dlatego wieczorem zebrała rodziców i Kingę w salonie.

            - Muszę wam o czym powiedzieć… - zaczęła – Jutro rano wracam do jednostki, to wiecie. A wieczorem… - w tym momencie zamilkła, zastanawiając się, jak najdelikatniej im to powiedzieć.

            - Co wieczorem? – zapytała zaniepokojona mama.

            Co prawda nie wiedziała, co chce im przekazać Asia, ale instynktownie czuła, że to nie są dobre wiadomości. W końcu matki wiedzą takie rzeczy.

            Przez chwilę Asia nic nie mówiła. Wpatrywała się w nich z niepewnością, a w końcu wyszeptała…

            - Wylatuję na misję pokojową…

            W salonie zapadła cisza. Asia czekała na jakąkolwiek reakcję rodziny, a ci byli zbyt zaskoczeni, by cokolwiek zrobić. Nigdy nie spodziewaliby się, że ich pierworodna zdecyduje się na coś takiego.

            - Gdzie? I na ile? – wydusił z siebie senior.

            - Afganistan. Na półtora roku.

            Mama dziewczyn nie powiedziała ani słowa, a porwała córkę w ramiona. Z jej oczu płynęły łzy, a strach ogarną serce. Misja pokojowa? Tez coś. Przecież tam każdego dnia ginęli ludzie. A Kinga? Ona po prostu siedziała wbita w fotel. Nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa…

            Następnego dnia rano Asia pożegnała się ze wszystkimi, po czym ruszyła w stronę dworca, a potem do jednostki. Gdy tylko zniknęła im z oczu, Kinga pobiegła do Artura. Potrzebowała kogoś, przed kim będzie mogła się wypłakać.

            Drzwi otworzył jej Tomek. Był nie lada zdziwiony, kiedy dziewczyna jego brata rzuciła się mu w ramiona i zaczęła płakać. Próbując ją uspokoić, zaprowadził ją do Artura. Dopiero tam po kwadransie udało jej się powiedzieć, o co chodzi.

            - Aśka pojechała na misję do Afganistanu – wydusiła i ponownie zalała się łzami.

            A Tomek poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła.

*

            Kinga każdy dzień rozpoczynała i kończyła w ten sam sposób. Od obejrzenia wszystkich serwisów informacyjnych. I tak codziennie od prawie półtora roku. Ale z każdym kolejnym dniem była w coraz lepszym humorze. W końcu już tylko tydzień dzielił Asię od powrotu do Polski. I chociaż zdarzały się różne wypadki, Asi nic nie było.

            Tak samo było i tego dnia. Był późny wieczór, gdy Kinga leżąc już w łóżku śledziła program informacyjny. Nie spodziewała się usłyszeć nic ciekawego. Robiła to już bardziej z przyzwyczajenia, niż strachu. W końcu Asia przeżyła w Afganistanie już prawie półtora roku bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.

            - A teraz informacja z ostatniej chwili – odezwał się w telewizorze głos prezentera – Dzisiaj w godzinach południowych miał miejsce atak afgańskich rebeliantów na polską bazę wojskową. Szczegóły jak na razie nie są znane. Czekamy na informację odnośnie rannych.

            Kinga od razu poderwała się z łóżka. Całkowicie zapomniała o spaniu. Szybko pobiegła do sypialni rodziców. Co prawda oboje już spali, ale nie zważała na to. Obudziła ich i powiedziała o tym, co przed chwilą podali w informacjach. Początkowo nie mogli w to uwierzyć, ale w końcu do nich dotarło…

            Tej nocy nikt już nie zasnął. Tata próbował się dodzwonić do sztabu armii, Kinga śledziła portale informacyjne, a mama wiadomości w telewizji. Jednak w dalszym ciągu nic nie wiedzieli.

Około południa zjawił się Artur, który umówiony był ze swoją dziewczyną. Zdziwiło go, że nie była jeszcze gotowa do wyjścia, bo mieli iść na zakupy, ale gdy tylko dowiedział się, co się stało, zrozumiał. Został z nią i starał się podnieść ją na duchu. Nie było to proste, ale właśnie na tym polega miłość – być z ukochaną osobą wtedy, gdy sytuacja jest beznadziejna.

            Artur i Tomek byli ze sobą bardzo zżyci, dlatego młodszy z nich wiedział o uczuciu brata. Z tego powodu, powiadomił go o tym, co działo się w domu dziewczyn.

            Tomek był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że to mogło się stać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zagraniczne misje pokojowe wcale nie są bezpieczne, ale nie dopuszczał do siebie wiadomości, że coś mogło się stać Asi. Bo – pomimo upływy czasu – dalej ją kochał. Nie wiedział tylko, czy ona czuje to samo…

*

            W końcu tacie udało się dodzwonić do sztabu. Ale wiadomości, które otrzymał wcale nie były pomyślne.

            Okazało się, że kilku żołnierzy jest rannych, ale na szczęście dość lekko. Najgorsze było jednak to, że jeden z żołnierzy zaginął. A raczej zaginęła. Starsza sierżant Joanna Kydryńska. Ich córka i siostra.

            Dwa dni później do armii trafił amatorski film przesłany przez afgańskich rebeliantów. Widać na nim było Asię, która w asyście dwóch uzbrojonych mężczyzn czytała ich żądania. Dziewczyna nie była w najlepszym stanie. Pobita, brudna, podrapana… Ledwie miała siłę, by mówić…

*

            Trzymali ją w zamkniętym pomieszczeniu. Chociaż trudno to nazwać pomieszczeniem. Mała klitka, w której ledwie mieścił się stary i dziurawy materac. Pod sufitem znajdowało się średniej wielkości zakratowane okno. Widać było, że kraty wstawiono niedawno i nie są zbyt solidne.

            Siedząc pod ścianą Asia wracała myślami bo rodzinnego domu. Przywoływała w myślach twarze rodziców, Kingi, przyjaciół z jednostki, a nawet Tomka… Tak, jego też. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej uświadamiała sobie, że się w nim zakochała. I żałowała, że nie poznała go wcześniej. Może wtedy jej życie potoczyłoby się inaczej… Zaczęła sobie wyobrażać, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie zdecydowała się na tą misję, w ogóle na wojsko zawodowe… Gdyby wyszła za mąż, urodziła dzieci…

            W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że nie może się poddać. Jest młoda, całe życie przed nią, a gdzieś tam są ludzie, którzy na nią czekają. Dlatego musi walczyć!

            Ostrożnie wstała. Jej prawa noga chyba była złamana, bo sprawiała jej straszliwy ból. Ale starała się go ignorować. Rozejrzała się wokół siebie. Jej jedyną szansą na ocalenie było to zakratowane okno. Tylko te kraty… Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł… Sprawdziła, czy pamięć jej nie myli, a potem zabrała się do pracy.

*

            Odkąd pamiętnej nocy Kinga obudziła rodziców minął już tydzień, a oni w dalszym ciągu nie wiedzieli, co dzieje się z Asią. Na każdy dźwięk dzwoniącego telefonu zrywali się ze swoich miejsc, jednak za każdym razem na darmo. Czekali na jakąkolwiek informację, ale nikt nic nie wiedział. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia… Oni mieli jej coraz mniej…

            Któregoś dnia telefon zadzwonił po raz kolejny. Pierwszy oczywiście odebrał tata, który zawsze starał się mieć telefon przy sobie. Po paru minutach już wiedzieli.

            - Starsza sierżant Kydryńska przebywa w amerykańskim szpitalu polowym. Jej stan jest poważny, ale stabilny.

            I chociaż więcej nie udało im się dowiedzieć, cieszyli się chociaż z tego. Bo to znaczyło, że Asia żyje. A dla nich w tym momencie nic innego się nie liczyło. Teraz tylko pozostało im czekanie, aż ich córka i siostra wróci do domu, co miało miejsce parę dni później. Jej stan poprawił się na tyle, ze pozwolono jej wrócić do kraju wraz z całym kontyngentem wojskowym, czyli tak, jak wcześniej było to zaplanowane. Sztab wojskowy zgodził się, by umieścić ją w szpitalu w jej rodzinnej miejscowości, więc rodzice praktycznie nie odchodzili od jej łóżka. Cieszyli się, że w końcu mieli ją obok siebie.

            Tomek też kilkakrotnie ją odwiedzał. Cieszył się, że powoli wraca do zdrowia. Poza tym był pierwszym, któremu zwierzyła się ze swojego postanowienia. Chciała zrezygnować z zawodowego wojska. Co prawda nie wiedziała jeszcze, czym miałaby się zająć, ale kiedy była tam zamknięta uświadomiła sobie, że w życiu liczy się nie tylko praca i kariera, ale też rodzina.

            Jego odwiedziny sprawiły, że znowu stali się sobie tak bliscy, jak to było poprzednim razem. Może nawet bardziej, bo Asia tym razem nie trzymała go na dystans, kiedy zorientowała się, że po raz kolejny staje się dla niej kimś więcej niż tylko kolegą. Bała się tylko, że on nie czuje tego samego, ale zupełnie niepotrzebnie, bo kiedy tylko ją zobaczył, dawne uczucia odżyły w nim z jeszcze większą siłą. Jedyny problem polegał na tym, że oni wzajemnie nic o tym nie wiedzieli… Ale wszyscy wokół doskonale zdawali sobie sprawę z tego, ze między tą dwójką coś się święci. Kinga z Arturem nawet chcieli coś w tej sprawie zrobić, ale w końcu dali sobie spokój. W końcu wszystko ma swój czas…

*

            Po jakiś dwóch tygodniach Asia wyszła ze szpitala. Jednak o powrocie do jednostki nie było mowy, bo dalej miała nogę w gipsie. W końcu była złamana w trzech miejscach i musieli składać ją operacyjnie. Asia przez cały ten czas zastanawiała się, co zrobić ze sobą dalej, ale nie miała żadnego pomysłu… Poza tym na razie na pierwszym miejscu musiała pomyśleć o powrocie do formy. Bo o ile teraz gotowa była wyobrazić sobie swoje dalsze życie bez wojska, tak już bez ćwiczeń nie bardzo.

            Na szczęście znowu pomocny okazał się Tomek. Pogadał z kim trzeba i załatwił jej pracę w firmie ochroniarskiej, w której on sam pracował. Jego szefowie po przejrzeniu CV dziewczyny byli pod wrażeniem jej umiejętności i zgodzili się ją u siebie zatrudnić, jak tylko dojdzie do siebie. Jej pozostało tylko załatwić wszystko w jednostce i szybko wracać do zdrowia.

            - Pamiętasz, jak mówiłaś mi, żebym się w tobie nie zakochiwał? – spytał pewnego dnia, gdy siedzieli na ławce w parku, a gdy przytaknęła, kontynuował – Co prawda obiecałem ci, że tego nie zrobię, ale już wtedy byłem w tobie zakochany… Zgodziłem się tylko dlatego, żeby nie stracić z tobą kontaktu… - wyznał jej w końcu.

            - Ty też nie byłeś mi wtedy obojętny – odparła – Ale wtedy liczyło się dla mnie tylko wojsko, a poza tym zdawałam sobie sprawę, że wyjeżdżam na misję i mogę nie wrócić… Nie chciałam cię w żaden sposób obciążać…

            - A teraz? – zapytał.

            - Co teraz?

            - Też byś mi tak powiedziała?

            - Nie wiem… - odparła cicho nie patrząc na niego – Ale chyba nie… Chyba zostawiłabym to własnemu biegowi…

            - Czyli jeśli teraz bym ci powiedział, że cię kocham, nie dostałbym w łeb?

            - Chyba raczej nie…

            - To dobrze – westchnął z ulgą – Bo ja naprawdę cię kocham. Już wtedy kochałem.

            - Gdy byłam zamknięta w tamtym pokoiku w Afganistanie moje życie całkowicie się przewartościowało… Wiele zrozumiałam… - mówiła – I wiem, że ja ciebie też kocham.

1 komentarz:

  1. eee, Ty to sama tak wymyśliłaś? Niesamowicie wciągające i w ogóle świetne!! Bardo mi się podobało :) masz talent dziewczyno :)

    OdpowiedzUsuń