Stała pod drzwiami swojego domu
rodzinnego. Miała urlop i zamiast wyjeżdżać na jakieś zagraniczne wojaże,
postanowiła spędzić ten czas z najbliższymi jej osobami. Jednak z drugiej
strony bała się. Owszem, bardzo ich kochała, ale teraz było coś, o czym musiała
im powiedzieć, a nie chciała. I doskonale zdawała sobie sprawę, że ta
informacja może całkowicie zmienić jej pobyt tutaj. Dlatego jeszcze w pociągu
postanowiła nie mówić im od razu.
Zadzwoniła i czekała, aż ktoś jej
otworzy. Miała nadzieję, że ktoś w ogóle w środku jest, bo nikomu nie
powiedziała o swoim przyjeździe. Nie spodziewali się jej. Doskonale wiedziała,
że się ucieszą, ale nie mogła się już doczekać, żeby zobaczyć ich minę. Lubiła
robić niespodzianki.
Jej rozmyślania przerwał szczęk
przekręcanego zamka. Sekundę później w drzwiach pojawiła się twarz… jakiegoś
obcego faceta?
- Yyy… cześć? – powiedziała
zaskoczona – Kim jesteś? – spytała odzyskując śmiałość.
- Cokolwiek pani sprzedaje, nie
potrzebujemy tego – odparł i już chciał zamknąć jej drzwi przed nosem, gdy
podstawiła nogę uniemożliwiając mu to.
- Nie jestem żadnym sprzedawcą ani
akwizytorem, ja tu mieszkam – powiedziała zaciskając zęby – I żaden chłystek
nie będzie mi zatrzaskiwał drzwi mojego domu przed nosem – dodała popychając drzwi.
- Co pani… - zaczął, ale przerwał mu
kolejny głos dochodzący z wnętrza domu.
- Artur, kto to? – tym razem to była
kobieta, wydaje się, że dość młoda.
- Nie wiem – odkrzyknął.
Chwilę później obok niego pokazała
się średniego wzrostu dziewczyna, o ciemnoblond włosach spiętych w niedbałego
kucyka. Już chciała coś powiedzieć, ale gdy zobaczyła, kto stoi za drzwiami, stanęła
zaskoczona, a potem rzuciła się na nowoprzybyłą.
- AŚKA! – krzyknęła przy tym.
- Cześć Młoda – przywitała ją
dziewczyna, a raczej już kobieta.
Aż dziw, że nie runęły na ziemię, bo
impet z jakim młodsza z nich skoczyła na starszą, był ogromny. Ale ta utrzymała
równowagę, nawet pomimo ogromnego plecaka, który miała na plecach.
- Skąd się tu wzięłaś? Na ile
przyjechałaś? – zasypywała ją gradem pytań „Młoda” – Ale niespodzianka!
Zaś wspomniany Artur stał i patrzył
na to wszystko w milczeniu. Nie rozumiał, co się dzieje…
- Spokojnie – śmiała się Aśka –
Zaraz wszystko ci opowiem, tylko daj mi nieco odetchnąć.
Blondynka zeszła z niej i obie
skierowały się w stronę drzwi, gdzie dalej stał chłopak.
- Zapomniałabym – powiedziała do
siebie młodsza z nich – Artur, to jest moja siostra Asia, Asia to mój chłopak
Artur – przedstawiła ich sobie.
Nowoprzybyła podała chłopakowi rękę,
jednocześnie uważnie mu się przyglądając. Jak na faceta, nie był zbyt wysoki,
na oko miał ok. 185 cm wzrostu, do tego
brązowe włosy i piwne oczy. Całkiem przeciętny – skwitowała w myślach
Asia.
- Miło mi cię poznać – powiedział –
Kinga dużo o tobie opowiadała.
- I wzajemnie – odparła
dyplomatycznie Asia, choć niestety nie mogła o nim powiedzieć tego samego, bo
pomimo częstych kontaktów sióstr, nie wiedziała o nim nic.
W końcu cała trójka znalazła się w
kuchni. Asia z siostrą usiadły przy stołu, a Artur zaoferował się skończyć
śniadanie. Dziewczyny nie mogły się nagadać. W końcu nie widziały się szmat
czasu, a telefoniczne rozmowy nie zastąpią bezpośredniego kontaktu. Kinga
chciała wiedzieć, co się dzieje u starszej siostry, a Aśka pytała o to, co słychać
w domu, gdzie są rodzice. Okazało się, że ci wyjechali na weekend ze znajomymi,
a ich młodsza córka zaprosiła na ten czas swojego chłopaka wraz z bratem na
seans filmowy. Bardzo ucieszyła ją wiadomość, że Aśka przyjechała na całe trzy
tygodnie. Odkąd pracowała był to pierwszy jej tak długi pobyt w domu rodzinnym.
Ale nikt nie miał jej tego za złe. Wiedzieli, że kocha to, co robi.
W czasie gdy siostry rozmawiały, a
Artur zajmował się śniadaniem, w kuchni pojawił się jeszcze jeden osobnik,
przez nikogo nie zauważony. To był Tomek – brat Artura. Był on sporo wyższy od
brata, miał trochę ciemniejsze włosy i czekoladowe oczy. Miał na sobie jedynie
spodenki do kolan, więc widać było, ze sporo czasu spędza na siłowni. Nie, nie
był napakowany, choć jego mięśnie ładnie się odznaczały pod skórą.
- O, śpioch wstał – przywitał go
brat, tym samym zwracając na niego uwagę dziewczyn, które w tym momencie
odwróciły się twarzami w jego stronę.
O ile na Kingę nie zwrócił uwagi, bo widywał
ją często, a w dodatku jego zdaniem nie było w niej nic atrakcyjnego, tak Asię
obejrzał dokładnie. Podobnie jak siostra była blondynką, ale miała dużo
jaśniejsze włosy. Ubrana w bojówki do pół łydki i prostu top na ramiączkach. A
do tego niebieskie oczy.
Gdy Kinga ich sobie przestawiła,
mógł przyjrzeć się jej nieco dokładniej. Raczej wysoka, a do tego pięknie
wyrzeźbiona talia. Widać było, że to Asia jest starsza z rodzeństwa, bo w
przeciwieństwie do siostry miała ładnie i po kobiecemu zrysowane krągłości, a
do tego wydawała się dużo dojrzalsza.
Po chwili cała czwórka zajadała się
jajecznicą, przy okazji wesoło rozmawiając. Chłopacy byli nie lada zaskoczeni,
gdy dowiedzieli się, czym zajmuje się Aśka. Nie mogli uwierzyć, że ta
delikatnie wyglądająca dziewczyna, tak naprawdę jest żołnierzem zawodowym w
stopniu starszego sierżanta.
W końcu jednak bracia wrócili do
domu, a siostry zostały same. Lecz nie na długo, bo po jakimś czasie z
wycieczki wrócili ich rodzice. Byli nie lada zaskoczeni widząc swoją starszą
latorośl w domu, ale jednocześnie bardzo szczęśliwi. Dziewczyna została bardzo
mocno wyściskana. I nawet jeśli była zmęczona podróżą, nie było dane jej się
wcześniej położyć, bo rodzina chciała się nią nacieszyć. I na nic zdały się jej
słowa, że zostaje na całe trzy tygodnie. Doskonale zdawali sobie sprawę, że
przy jej zawodzie, w każdej chwili może dostać wezwanie do jednostki, bez
względu na trwający właśnie urlop.
*
Siostry właśnie spacerowały po
centrum handlowym. Pomimo sześcioletniej różnicy wieku dogadywały się świetnie
i lubiły spędzać ze sobą czas. Od zawsze dobrze się rozumiały i praktycznie nie
miały przed sobą tajemnic. I choć nie zawsze się ze sobą zgadzały, w pełni
akceptowały swoje wybory. Dlatego teraz Asia wypytywała Kingę o jej chłopaka.
Co prawda nie wywarł on na niej najlepszego pierwszego wrażenia, ale w końcu
jej siostra go kochała, więc starała się tego nie okazywać.
- Niespodzianka – usłyszały za
swoimi plecami czyjś głos.
Okazało się, że to był właśnie Artur
wraz ze swoim bratem, którzy także wybrali się na małe zakupy. Z tymże oni z
konieczności, a dziewczyny dla przyjemności.
- Może się do nas przyłączycie? –
zaproponowała Kinga – We czwórkę zawsze raźniej…
- Chyba jednak nie – odparł Tomek –
Dawno się nie widziałyście i pewnie chcecie spędzić trochę czasu razem.
Spotkamy się kiedy indziej…
- Bez przesady – dodała Asia –
Chętnie poznam osoby, z którymi Kinga spędza tyle czasu.
I chociaż chłopaki jeszcze
protestowali, w końcu dali się przekonać. A raczej to Tomek dał się przekonać,
bo Artur niemal od razu był chętny. Zawsze maksymalnie starał się wykorzystać
każdą okazję, byleby tylko zobaczyć się ze swoją dziewczyną.
W każdym razie resztę popołudnia
spędzili we wspólnym gronie. Asia polubiła Artura, choć nie miała z nim wielu
tematów do rozmów. Ale widziała, jak traktował jej siostrę i to jej
wystarczało. Gołym okiem widziała, że bardzo ją kocha i zależy na niej i jej
szczęściu. Zupełnie inaczej zaś miała się sytuacja z Tomkiem. Okazało się, że
oboje mają podobne zainteresowania i niekończące się tematy do rozmów.
- Znasz może jakąś dobrą siłownię
gdzieś w pobliżu? – spytała go w pewnym momencie – Co prawda jestem na urlopie,
ale jednak o kondycję trzeba dbać – dodała kwestią wyjaśnienia.
- Jasne. Jest taka jedna, naprawdę
dobrze wyposażona i w dodatku niedroga – usłyszała w odpowiedzi – Akurat jutro
się wybieram, więc jak chcesz, możesz zabrać się ze mną…
- Bardzo chętnie, jeśli tylko to nie
będzie dla ciebie problemem…
- Absolutnie. W takim razie jesteśmy
umówieni.
*
Wspólny wypad na siłownię okazał się
dobrym pomysłem. Od tamtej pory bywali tam regularnie, co drugi dzień. A w
ramach podziękowania, Asia zaproponowała Tomkowi wspólne bieganie rano. Ona
zaczynała tak każdy dzień i doskonale zdawała sobie sprawę, jak to poprawia samopoczucie.
Mężczyzna chętnie się zgodził.
Wspólnie spędzany czas bardzo
zbliżył ich do siebie. Coraz lepiej się rozumieli i z każdą chwilą coraz lepiej
czuli się w swoim towarzystwie. W którymś momencie Asia zdała sobie sprawę, że
za każdym razem niecierpliwie czeka na kolejne spotkania z nimi. Wystraszyła
się tego. Przecież ona przyjechała tu tylko na urlop i spędzić czas z rodziną,
a nie zakochiwać się. To absolutnie nie wchodziło w grę.
- Mogę mieć do ciebie prośbę? –
zapytała go któregoś razu.
- Jasne. O co chodzi?
- Możesz mi coś obiecać?
- Tak w ciemno? – zdziwił się.
- Tak.
- Zaczynasz mnie przerażać –
powiedział, ale widząc jej poważną minę dodał – Obiecuje.
- Nie zakochaj się we mnie.
- Co?
- To, co słyszysz. Nie możesz się we
mnie zakochać. Jeśli stwierdzisz, że staję się dla ciebie kimś więcej niż tylko
kumpelką od siłowni i biegania, to mi to powiedz.
- Ale dlaczego? – nie rozumiał.
- Po prostu. Nie jestem osoba
odpowiednią do tego, żeby się we mnie zakochać – tłumaczyła mu.
- Ale…
- Obiecaj.
- Obiecuję – westchnął zrezygnowany
biegnąc dalej.
Doskonale zdawał sobie sprawę z
tego, co się stanie jeśli jej się przyzna, że już się w niej zakochał. Pewnie
zerwie z nim jakikolwiek kontakt. A tego nie chciał. Bo naprawdę zdążył się w
niej już zakochać. Dlatego nie pozostało mu nic innego, jak udawać jej kumpla.
Od siłowni.
*
Asia nawet się nie zorientowała, jak
minął jej cały urlop. Już następnego dnia rano miała wracać do jednostki. Ale
najpierw musiała załatwić jeszcze jedną sprawę. Tą, którą odkładała od dnia
przyjazdu. Nie chciała tego robić, bo wiedziała, że informacja, którą ma im do
przekazania nie ucieszy ich, ale musiała. Dlatego wieczorem zebrała rodziców i
Kingę w salonie.
- Muszę wam o czym powiedzieć… -
zaczęła – Jutro rano wracam do jednostki, to wiecie. A wieczorem… - w tym
momencie zamilkła, zastanawiając się, jak najdelikatniej im to powiedzieć.
- Co wieczorem? – zapytała
zaniepokojona mama.
Co prawda nie wiedziała, co chce im
przekazać Asia, ale instynktownie czuła, że to nie są dobre wiadomości. W końcu
matki wiedzą takie rzeczy.
Przez chwilę Asia nic nie mówiła.
Wpatrywała się w nich z niepewnością, a w końcu wyszeptała…
- Wylatuję na misję pokojową…
W salonie zapadła cisza. Asia
czekała na jakąkolwiek reakcję rodziny, a ci byli zbyt zaskoczeni, by cokolwiek
zrobić. Nigdy nie spodziewaliby się, że ich pierworodna zdecyduje się na coś
takiego.
- Gdzie? I na ile? – wydusił z
siebie senior.
- Afganistan. Na półtora roku.
Mama dziewczyn nie powiedziała ani
słowa, a porwała córkę w ramiona. Z jej oczu płynęły łzy, a strach ogarną
serce. Misja pokojowa? Tez coś. Przecież tam każdego dnia ginęli ludzie. A
Kinga? Ona po prostu siedziała wbita w fotel. Nie potrafiła wydusić z siebie
ani słowa…
Następnego dnia rano Asia pożegnała
się ze wszystkimi, po czym ruszyła w stronę dworca, a potem do jednostki. Gdy
tylko zniknęła im z oczu, Kinga pobiegła do Artura. Potrzebowała kogoś, przed
kim będzie mogła się wypłakać.
Drzwi otworzył jej Tomek. Był nie
lada zdziwiony, kiedy dziewczyna jego brata rzuciła się mu w ramiona i zaczęła
płakać. Próbując ją uspokoić, zaprowadził ją do Artura. Dopiero tam po
kwadransie udało jej się powiedzieć, o co chodzi.
- Aśka pojechała na misję do
Afganistanu – wydusiła i ponownie zalała się łzami.
A Tomek poczuł, jak serce podchodzi
mu do gardła.
*
Kinga każdy dzień rozpoczynała i
kończyła w ten sam sposób. Od obejrzenia wszystkich serwisów informacyjnych. I
tak codziennie od prawie półtora roku. Ale z każdym kolejnym dniem była w coraz
lepszym humorze. W końcu już tylko tydzień dzielił Asię od powrotu do Polski. I
chociaż zdarzały się różne wypadki, Asi nic nie było.
Tak samo było i tego dnia. Był późny
wieczór, gdy Kinga leżąc już w łóżku śledziła program informacyjny. Nie
spodziewała się usłyszeć nic ciekawego. Robiła to już bardziej z
przyzwyczajenia, niż strachu. W końcu Asia przeżyła w Afganistanie już prawie
półtora roku bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.
- A teraz informacja z ostatniej
chwili – odezwał się w telewizorze głos prezentera – Dzisiaj w godzinach
południowych miał miejsce atak afgańskich rebeliantów na polską bazę wojskową.
Szczegóły jak na razie nie są znane. Czekamy na informację odnośnie rannych.
Kinga od razu poderwała się z łóżka.
Całkowicie zapomniała o spaniu. Szybko pobiegła do sypialni rodziców. Co prawda
oboje już spali, ale nie zważała na to. Obudziła ich i powiedziała o tym, co
przed chwilą podali w informacjach. Początkowo nie mogli w to uwierzyć, ale w
końcu do nich dotarło…
Tej nocy nikt już nie zasnął. Tata
próbował się dodzwonić do sztabu armii, Kinga śledziła portale informacyjne, a
mama wiadomości w telewizji. Jednak w dalszym ciągu nic nie wiedzieli.
Około południa zjawił się Artur, który
umówiony był ze swoją dziewczyną. Zdziwiło go, że nie była jeszcze gotowa do
wyjścia, bo mieli iść na zakupy, ale gdy tylko dowiedział się, co się stało,
zrozumiał. Został z nią i starał się podnieść ją na duchu. Nie było to proste,
ale właśnie na tym polega miłość – być z ukochaną osobą wtedy, gdy sytuacja
jest beznadziejna.
Artur i Tomek byli ze sobą bardzo
zżyci, dlatego młodszy z nich wiedział o uczuciu brata. Z tego powodu,
powiadomił go o tym, co działo się w domu dziewczyn.
Tomek był w szoku. Nie mógł
uwierzyć, że to mogło się stać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zagraniczne
misje pokojowe wcale nie są bezpieczne, ale nie dopuszczał do siebie
wiadomości, że coś mogło się stać Asi. Bo – pomimo upływy czasu – dalej ją
kochał. Nie wiedział tylko, czy ona czuje to samo…
*
W końcu tacie udało się dodzwonić do
sztabu. Ale wiadomości, które otrzymał wcale nie były pomyślne.
Okazało się, że kilku żołnierzy jest
rannych, ale na szczęście dość lekko. Najgorsze było jednak to, że jeden z
żołnierzy zaginął. A raczej zaginęła. Starsza sierżant Joanna Kydryńska. Ich
córka i siostra.
Dwa dni później do armii trafił
amatorski film przesłany przez afgańskich rebeliantów. Widać na nim było Asię,
która w asyście dwóch uzbrojonych mężczyzn czytała ich żądania. Dziewczyna nie była
w najlepszym stanie. Pobita, brudna, podrapana… Ledwie miała siłę, by mówić…
*
Trzymali ją w zamkniętym
pomieszczeniu. Chociaż trudno to nazwać pomieszczeniem. Mała klitka, w której
ledwie mieścił się stary i dziurawy materac. Pod sufitem znajdowało się
średniej wielkości zakratowane okno. Widać było, że kraty wstawiono niedawno i
nie są zbyt solidne.
Siedząc pod ścianą Asia wracała
myślami bo rodzinnego domu. Przywoływała w myślach twarze rodziców, Kingi,
przyjaciół z jednostki, a nawet Tomka… Tak, jego też. Z każdym kolejnym dniem
coraz bardziej uświadamiała sobie, że się w nim zakochała. I żałowała, że nie
poznała go wcześniej. Może wtedy jej życie potoczyłoby się inaczej… Zaczęła
sobie wyobrażać, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie zdecydowała się na tą
misję, w ogóle na wojsko zawodowe… Gdyby wyszła za mąż, urodziła dzieci…
W pewnym momencie zdała sobie
sprawę, że nie może się poddać. Jest młoda, całe życie przed nią, a gdzieś tam
są ludzie, którzy na nią czekają. Dlatego musi walczyć!
Ostrożnie wstała. Jej prawa noga
chyba była złamana, bo sprawiała jej straszliwy ból. Ale starała się go
ignorować. Rozejrzała się wokół siebie. Jej jedyną szansą na ocalenie było to
zakratowane okno. Tylko te kraty… Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł… Sprawdziła,
czy pamięć jej nie myli, a potem zabrała się do pracy.
*
Odkąd pamiętnej nocy Kinga obudziła
rodziców minął już tydzień, a oni w dalszym ciągu nie wiedzieli, co dzieje się
z Asią. Na każdy dźwięk dzwoniącego telefonu zrywali się ze swoich miejsc,
jednak za każdym razem na darmo. Czekali na jakąkolwiek informację, ale nikt
nic nie wiedział. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia… Oni mieli jej coraz
mniej…
Któregoś dnia telefon zadzwonił po
raz kolejny. Pierwszy oczywiście odebrał tata, który zawsze starał się mieć
telefon przy sobie. Po paru minutach już wiedzieli.
- Starsza sierżant Kydryńska
przebywa w amerykańskim szpitalu polowym. Jej stan jest poważny, ale stabilny.
I chociaż więcej nie udało im się
dowiedzieć, cieszyli się chociaż z tego. Bo to znaczyło, że Asia żyje. A dla
nich w tym momencie nic innego się nie liczyło. Teraz tylko pozostało im
czekanie, aż ich córka i siostra wróci do domu, co miało miejsce parę dni
później. Jej stan poprawił się na tyle, ze pozwolono jej wrócić do kraju wraz z
całym kontyngentem wojskowym, czyli tak, jak wcześniej było to zaplanowane.
Sztab wojskowy zgodził się, by umieścić ją w szpitalu w jej rodzinnej
miejscowości, więc rodzice praktycznie nie odchodzili od jej łóżka. Cieszyli
się, że w końcu mieli ją obok siebie.
Tomek też kilkakrotnie ją odwiedzał.
Cieszył się, że powoli wraca do zdrowia. Poza tym był pierwszym, któremu
zwierzyła się ze swojego postanowienia. Chciała zrezygnować z zawodowego
wojska. Co prawda nie wiedziała jeszcze, czym miałaby się zająć, ale kiedy była
tam zamknięta uświadomiła sobie, że w życiu liczy się nie tylko praca i
kariera, ale też rodzina.
Jego odwiedziny sprawiły, że znowu
stali się sobie tak bliscy, jak to było poprzednim razem. Może nawet bardziej,
bo Asia tym razem nie trzymała go na dystans, kiedy zorientowała się, że po raz
kolejny staje się dla niej kimś więcej niż tylko kolegą. Bała się tylko, że on
nie czuje tego samego, ale zupełnie niepotrzebnie, bo kiedy tylko ją zobaczył,
dawne uczucia odżyły w nim z jeszcze większą siłą. Jedyny problem polegał na
tym, że oni wzajemnie nic o tym nie wiedzieli… Ale wszyscy wokół doskonale
zdawali sobie sprawę z tego, ze między tą dwójką coś się święci. Kinga z
Arturem nawet chcieli coś w tej sprawie zrobić, ale w końcu dali sobie spokój.
W końcu wszystko ma swój czas…
*
Po jakiś dwóch tygodniach Asia
wyszła ze szpitala. Jednak o powrocie do jednostki nie było mowy, bo dalej
miała nogę w gipsie. W końcu była złamana w trzech miejscach i musieli składać
ją operacyjnie. Asia przez cały ten czas zastanawiała się, co zrobić ze sobą
dalej, ale nie miała żadnego pomysłu… Poza tym na razie na pierwszym miejscu
musiała pomyśleć o powrocie do formy. Bo o ile teraz gotowa była wyobrazić
sobie swoje dalsze życie bez wojska, tak już bez ćwiczeń nie bardzo.
Na szczęście znowu pomocny okazał
się Tomek. Pogadał z kim trzeba i załatwił jej pracę w firmie ochroniarskiej, w
której on sam pracował. Jego szefowie po przejrzeniu CV dziewczyny byli pod
wrażeniem jej umiejętności i zgodzili się ją u siebie zatrudnić, jak tylko
dojdzie do siebie. Jej pozostało tylko załatwić wszystko w jednostce i szybko
wracać do zdrowia.
- Pamiętasz, jak mówiłaś mi, żebym
się w tobie nie zakochiwał? – spytał pewnego dnia, gdy siedzieli na ławce w
parku, a gdy przytaknęła, kontynuował – Co prawda obiecałem ci, że tego nie
zrobię, ale już wtedy byłem w tobie zakochany… Zgodziłem się tylko dlatego,
żeby nie stracić z tobą kontaktu… - wyznał jej w końcu.
- Ty też nie byłeś mi wtedy obojętny
– odparła – Ale wtedy liczyło się dla mnie tylko wojsko, a poza tym zdawałam
sobie sprawę, że wyjeżdżam na misję i mogę nie wrócić… Nie chciałam cię w żaden
sposób obciążać…
- A teraz? – zapytał.
- Co teraz?
- Też byś mi tak powiedziała?
- Nie wiem… - odparła cicho nie patrząc
na niego – Ale chyba nie… Chyba zostawiłabym to własnemu biegowi…
- Czyli jeśli teraz bym ci
powiedział, że cię kocham, nie dostałbym w łeb?
- Chyba raczej nie…
- To dobrze – westchnął z ulgą – Bo
ja naprawdę cię kocham. Już wtedy kochałem.
- Gdy byłam zamknięta w tamtym
pokoiku w Afganistanie moje życie całkowicie się przewartościowało… Wiele
zrozumiałam… - mówiła – I wiem, że ja ciebie też kocham.
eee, Ty to sama tak wymyśliłaś? Niesamowicie wciągające i w ogóle świetne!! Bardo mi się podobało :) masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuń