- A potem po prostu wyrzuciła mnie z domu –
skończył swoją opowieść Darek.
- To faktycznie nieciekawa sytuacja –
stwierdził Filip biorąc łyk piwa.
Przyjaciele siedzieli w jednym z pomniejszych
pubów w mieście, który jako jedyny zapewniał im trochę anonimowości. Nigdzie
indziej jej nie mieli. W końcu byli jednymi z czołowych zawodników miejscowego
klubu siatkarskiego, a także reprezentantami kraju.
- Z drugiej strony, zasłużyłeś sobie na to –
dodał Filip po chwili – I dobrze o tym wiesz.
- Niby tak…
- Nie raz ostrzegaliśmy cię z Igą, że tak to
się skończy, ale miałeś nas gdzieś. To teraz masz.
- Dobra wiem, byłem idiotą – prychnął Darek –
Ale ja ją kocham. Co mam robić?
- W dziwny sposób to okazywałeś – zaśmiał się
Filip, lecz widząc mordercze spojrzenie przyjaciela, zaraz się opanował – Co
masz zrobić? Nie wiem – wzruszył ramionami – Chyba najlepiej czekać…
W sporym, ale jednocześnie bardzo skromnym
domu na obrzeżach miasta, mieszkało młode małżeństwo. Ze wskazaniem na czas przeszły. Teraz została tu jedynie
pani domu, po tym jak wczoraj wyrzuciła swojego męża za drzwi. Razem z jego
kolejną kochanką…
A teraz, kiedy została tu sama, nie potrafiła
sobie znaleźć miejsca. Krążyła po całym domu, starający się opanować. Nie było
to jednak takie łatwe. Każdy pokój, każdy kąt przypominał jej czas spędzony z
mężem. Mężem, którego kochała całym sercem… Już sama nie wiedziała, co teraz
czuje. Z jednej strony ból i upokorzenie, a z drugiej ogromna wściekłość. Kilka
razy w ostatniej chwili zdołała się powstrzymać przed rozbiciem czegoś…
Od ponurych myśli oderwał ją dzwonek do drzwi.
Za nimi stała Iga – jej najlepsza przyjaciółka. Nic nie mówiąc, po prostu
podeszła do niej i mocno ją przytuliła.
- Filip mi o wszystkim powiedział –
powiedziała po chwili – Bardzo mi przykro…
Nie potrafiąc wytrzymać już dłużej, Maja się
rozpłakała.
- Nakryłam ich w naszej sypialni – mówiła, a
po policzkach płynęły jej łzy – Rozumiesz, w naszym łóżku…
- Spokojnie – próbowała uspokoić ją
przyjaciółka – Opowiedz mi wszystko jeszcze raz od początku… - poprosiła.
Więc Maja złapała oddech i zaczęła mówić. Z
każdą kolejną chwilą płakała coraz bardziej, na nowo przeżywając wczorajsze
wydarzenia. Nie potrafiła przestać mówić. Gdy skończyła, przeszła do opisywanie
swoich żalów i uczuć.
- Ja wiem, że to nie był jego pierwszy raz –
powiedziała w pewnym momencie – Wiem, że mnie zdradzał jeszcze zanim zostaliśmy
małżeństwem. Wydaje mu się, że skoro nie dał się przyłapać, to o niczym się nie
dowiem. A ja wiedziałam o każdym razie, kiedy był z inną. Może mówić, co chce
ale kobieta wie takie rzeczy…
Nawet jeśli Igę zaskoczyły jej słowa, to nie
dała tego po sobie poznać.
Przyjaciółki siedziały jeszcze przez jakiś
czas analizując zachowanie męża jednej z nich. W międzyczasie Maja wyszła do
kuchni zrobić im herbaty. Jednak zamiast owocowego zapachu, do Igi dotarł
odgłos tuczonych kubków i upadającego ciała.
- Maja! – krzyknęła i czym prędzej pobiegła do
kuchni.
Zobaczyła swoją przyjaciółkę leżącą na ziemi.
Była nieprzytomna.
Kolejne wydarzenia potoczyły się bardzo
szybko. Przyjechała karetka i zabrała Maję do szpitala, a Iga pojechała za nimi
swoim samochodem. Niestety na miejscu nie chcieli jej udzielić, bo nie jest z
rodziny pacjentki. Nie pozostało jej nic innego, jak czekać aż wypiszą ją ze szpitala,
albo na możliwość odwiedzenia jej na sali. Po kilkunastu minutach pozwolono jej
wejść do przyjaciółki, bo o żadnym wypisie do domu nie było mowy.
Dni mijały, a Maja w dalszym ciągu trzymana
była w szpitalu. Lekarze nie chcieli jej wypisać tłumacząc się jej złymi
wynikami badań. W końcu, trzy dni po zasłabnięciu, wszystko już wiedzieli. I
nie były to pozytywne informacje.
- Mam ostrą białaczkę szpikową – mówiła
szatynka swojej przyjaciółce – Uratować może mnie jedynie przeszczep szpiku
kostnego.
- Jesteś pewna? Może to pomyłka. Trzeba
powtórzyć badania. Zaraz zadzwonię do Filipa i znajdziemy ci jakiś lepszy
szpital. Darek pewnie też pomoże – przejęła się.
- Nie – od razu zaprotestowała Maja –
Kilkakrotnie powtarzali badania i niestety to jest pewne. I proszę, nie mów
nikomu o tym, co ci powiedziałam. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną
litował.
- Litował? O Czym ty mówisz, Majka –
załamywała ręce Iga – Jesteś chora, więc to normalne, że chcemy ci pomóc…
- Moja jedyna nadzieja jest w tym, że szybko
znajdzie się dawca. Innej pomocy nie ma. Zbliża się sezon reprezentacyjny, więc
ani Darek ani Filip nie mogą być dawcami. To tyle w tej sprawie.
Jeszcze długo Maja przekonywała przyjaciółkę,
żeby nikomu nic nie mówiła, ale w końcu udało jej się ją przekonać.
Czas leciał nieubłaganie. Maja leżała w
szpitalu, gdzie przechodziła kolejne badania, a Filip i Darek po zakończeniu
rozgrywek ligowych teraz trenowali na zgrupowaniu kadry. Żaden z nich o niczym
nie wiedział. Jedynie Iga znała stan Mai i cieszyła się, że jej męża nie ma w
domu, bo coraz trudniej byłoby jej go ukrywać. A ten z dnia na dzień coraz
bardziej się pogarszał. Po chemioterapii, na którą w końcu zdecydowali się
lekarze, dziewczyna marniała w oczach. Przeraźliwie schudła, a do tego włosy na
głowie znacznie jej się przerzedziły, aż w końcu Maja stwierdziła, że nadszedł
czas się ogolić. Jednak mimo tych wszystkich przeciwności losu, nie traciła
pogody ducha i wiary, że uda jej się pokonać chorobę. A gdy tylko w telewizji
transmitowano jakikolwiek mecz siatkarskiej reprezentacji Polski, obie gorąco
im kibicowały.
- Wygrali! – krzyczały – Mamy mistrzów!
Nie potrafiły pohamować radości. Siatkówka
była sportem, z którym obie były bardzo blisko związane. W końcu obie były
żonami siatkarzy i to oni stanowili także zdecydowaną większość ich przyjaciół.
Można powiedzieć, że stanowili jedną wielką siatkarską rodzinę. Dlatego sukces
chłopaków bardzo e obie ucieszył.
- Witam piękne panie – w wejściu do Sali
pojawił się ordynator oddziału – Jak słyszę, jest powód do zadowolenia?…
- Zostaliśmy Mistrzami Europy – poinformowała
go Iga – Po raz pierwszy w historii.
- W takim razie proszę pogratulować mężom jak
tylko wrócą do domu – widać i jego ucieszyła ta informacja – A ja też mam dla
pani Mai dobre wiadomości. Mamy dawcę.
- Naprawdę? – nie mogła uwierzyć – To pewne?
- Jak najbardziej – przytaknął.
- To cudownie – ucieszyła się Iga i z radości
uściskała najpierw przyjaciółkę, a potem doktora – To kiedy przeszczep?
- To nie takie proste – zaczął mówić – Musimy
przygotować panią Maję do zabiegu, a to zajmie trochę czasu. Jeśli nie będzie
żadnych przeciwwskazań, to za jakieś trzy tygodnie.
Potem zaczął tłumaczyć obu paniom całą
procedurę, zarówno przed, w czasie, jak i po przeszczepie. Maję czekało teraz
naprawdę dużo wyrzeczeń, ale była w stanie znieść wszystko, by powrócić do
zdrowia. Teraz pozostało jedynie czekać na wyznaczony termin.
Jednak zanim nadszedł dzień przeszczepu, do
kraju wrócili mistrzowie. Oczywiście po tak spektakularnym sukcesie musieli
zostać kilka dni stolicy, by tam udzielić kilkunastu wywiadów, czy spotkać się
z ważnymi osobistościami państwa, by odebrać od nich gratulacje. Dlatego zanim
każdy z nich zawitał do rodzinnego domu, minął tydzień. I choć żaden z nich nie
narzekał, bo kochał to, co robił, powrót do domów bardzo ich ucieszył.
Iga czuła się rozdarta. Dawno nie widziała
Filipa i chciałaby spędzić z nim jak najwięcej czasu, ale zaś z drugiej strony
nie chciała zostawiać Majki samej z chorobą. Wychowując się w domu dziecka jej
przyjaciółka nie miała żadnej rodziny. Jedyną jej najbliższą osobą był Darek,
ale po tym, co ostatnio się stało, wcale jej nie dziwiło, że nie chce mieć z
nim nic wspólnego. Tak więc została jej tylko ona i ewentualnie Filip, ale on o
niczym nie wiedział. Starała się, jak mogła, ale dzień miał niestety tylko 24
godziny…
- A ty znowu tu? – reagowała za każdym razem
Maja widząc swoją przyjaciółkę w szpitalnej sali – Filip dopiero co wrócił po
paru miesiącach, a ty zamiast siedzieć z nim albo gdzieś wyjechać, przyłazisz
do mnie. Wracaj do niego, ale to już – często ją wyganiała, a wesoła Iga po
jakiejś godzinie wychodziła.
Ale pomimo swoich słów Maja cieszyła się, że
przyjaciółka jest obok niej, bo z nią łatwiej było jej przez to wszystko
przejść. A ponieważ zawsze bardziej troszczyła się o nim niż o siebie,
wyganiała stąd Igę, by spędziła trochę czasu z mężem dopóki ten ma wolne. Już
niedługo zaczną się treningi w klubach i znowu więcej go nie będzie.
I faktycznie dzień przed jej przeszczepem
panowie pojechali na tygodniowe zgrupowanie klubowe. Większość z nich w dalszym
ciągu cieszyła się zdobytym Mistrzostwem Europy, ale wśród nich był jeden
wyjątek, a mianowicie Filip. On na głowie miał teraz coś innego. Zastanawiało
go, gdzie codziennie znika Iga. Owszem, ufał jej, ale z drugiej strony jego
żona nigdy nie zachowywała się tak tajemniczo. Gdzieś tam w głowie pojawiały
się podszepty, że ma już dość życia z mężem, którego przez większość czasu nie
ma. Jednak nie chciał się teraz nad tym głębiej zastanawiać. Przed sobą miał
zgrupowanie i wiedział, że musi solidnie ćwiczyć. To był jego cel na najbliższy
tydzień. A po powrocie poważnie z nią porozmawia…
Przeszczep odbył się bez najmniejszych
komplikacji. Iga przez cały czas siedziała na, szpitalnym korytarzu czekając na
jakiekolwiek informacje. A gdy dowiedziała się, że wszystko jest w porządku,
ogromny kamień spadł jej z serca. Chociaż niepokój pozostał, bo nie wiadomo
było, jak organizm Mai zareaguje na nowy szpik.
Niedługo potem szatynka wybudziła się z
narkozy, ale Iga i tak musiała zostać na korytarzu. Jedynie przez szybę
pokazała jej, że wszystko jest w porządku i zaraz znowu zasnęła.
Chociaż Iga nie mogła siedzieć przy łóżku
przyjaciółki, i tak codziennie bywała w szpitalu. Sama jej obecność dodawała
Majce sił do walki i była jej za to naprawdę wdzięczna.
Po powrocie ze zgrupowanie Filip cały wieczór
szykował się do rozmowy z Igą, ale ona zbyt cieszyła się obecnością męża, by
zwrócić na to uwagę. Widząc to, siatkarz nie potrafił powiedzieć jej o swoich
podejrzeniach. Jednak niedługo potem się to zmieniło.
W środku nocy Igę i Filipa obudził jej
telefon. Na ekranie był nieznany numer, tylko tyle zdążył zauważyć mężczyzna,
zanim jego żona odebrała. Przysłuchiwał się rozmowie, ale słysząc tylko jedną
stronę, ciężko jest się czegokolwiek dowiedzieć. Jedynie ostatnie „Już jadę”
było jasne. Zaś zaraz po rozmowie Iga wyskoczyła z łóżka i zaczęła się ubierać.
- Gdzie się wybierasz? – spytał.
- Nie mogę ci powiedzieć… - wyszeptała
jedynie, nie przestając się zbierać.
- Iga, do jasne anielki – zdenerwował się –
Chyba mam prawo wiedzieć, gdzie w środku nocy wychodzi moja żona.
- Naprawdę nie mogę ci powiedzieć kochanie…
- Masz kogoś? – zapytał bez ogródek.
- Nie, oczywiście, że nie – szybko
zaprzeczyła.
- Więc co się dzieje?
- Bardzo bym chciała ci o wszystkim
powiedzieć, ale nie mogę… - mówiła Iga, siadający obok niego na łóżku –
Obiecałam, że nikt się nie dowie – dodała, a z jej oczu popłynęły łzy.
- Widzę, że jest ci ciężko… Może jak się
wygadasz, to poczujesz się lepiej…
- Może… - wzruszyła ramionami – Ale nie teraz.
Teraz muszę jechać.
- Gdzie?
- Filip proszę…
- Dobrze, nie będę pytał – powiedział – Ale
sama nigdzie nie pojedziesz, nie w takim stanie. Jesteś zdenerwowana,
roztrzęsiona… Zawiozę cię.
Nie mając siły więcej się z nim kłócić,
poczekała na niego, a potem razem ruszyli do szpitala. Filip był bardzo
zdziwiony słysząc, gdzie się wybierają, ale zgodnie z obietnicą o nic nie
pytał.
Na miejscu ledwie zdążył zatrzymać samochód, a
Iga już biegła w stronę wyjścia. Czym prędzej ruszył za nią. Kolejnym
zaskoczeniem był fakt, ze jego żona zdawała się dobrze wiedzieć, gdzie idą.
Jakby bywała tu ostatnio bardzo często. Jednak największy szok przeżył, gdy na oddziale
onkologii podeszli do szyby jednej z sal. Początkowo nie rozumiał, czemu się tu
znaleźli, ale po chwili poznał leżącą w łóżku kobietę. Nie mógł uwierzyć, że ta
blada i podłączona do tylu urządzeń osoba, to ta sama Majka, którą tak dobrze
znał i która była żoną jego najlepszego przyjaciela, a także i jego
przyjaciółką. Już chciał spytać o to wszystko Igę, ale właśnie obok nich
pojawił się lekarz i zaczął coś tłumaczyć. Okazało się, że majka złapała
jakiegoś wirusa, co w jej stanie było najgorszą z możliwych rzeczy. Jednak jego
słowa ledwie do niego docierały, w dalszym ciągu nie mógł uwierzyć w to, co się
dzieje. Dopiero po paru minutach, gdy zostali już sami, odzyskał głos.
- Iga, co się dzieje… - zapytał słabym głosem.
W końcu żona zaczęła mu wyjaśniać sytuację
ostatnich kilku miesięcy, a w nim rosło coraz większe niedowierzanie. Po prostu
nie mógł uwierzyć, że Majka tyle przeszła podczas gdy oni spokojnie żyli w
niewiedzy. Podziwiał ją, bo ze słów Igi wynikało, że się nie poddawała i
walczyła cały czas.
- Moja biedna, przez cały czas byłaś z tym
sama… - wyszeptał widząc, jak jego żona ulżyło, kiedy w końcu podzieliła się z
kimś tą wiadomością – Ale teraz jestem tu z tobą i razem przez to przejdziemy.
We trójkę.
Oczywiście najpierw wymusiła na nim obietnicę,
że nikomu nic nie powie. A już szczególnie Darkowi. W końcu takie było życzenie
Majki.
Gdy po paru dnia i nieznacznej poprawie
zdrowia Majka odzyskała przytomność, bardzo zdziwiła ją obecność przyjaciela za
szybą, ale z drugiej strony ucieszyła się na jego widok. Widać było, że dużo
lepiej z nią. I Filip z Igą, i lekarze byli dobrej myśli. Wszystko szło ku
dobremu…
Niestety nie na długo. Parę dni później
przyszło kolejne pogorszenie, wirus znowu zaatakował. Tym bardziej jednak dużo
mocniej. Małżeństwo stało przed salą i czekało. Tylko tyle mogli zrobić. W
środku zespół medyczny reanimował Majkę, a oni nie mogli uwierzyć, że to może
być koniec… Jednak kiedy ze środka wyszedł lekarz i na ich widok jedynie
pokręcił głową z niedowierzaniem, już wiedzieli, że to naprawdę koniec. Tyle
miesięcy walki, a to wszystko na nic. Już nigdy mieli nie zobaczyć jej
uśmiechu, nie porozmawiać z nią…
- Trzeba powiedzieć Darkowi… - wyszeptała w
pewnym momencie Iga.
- Ja to zrobię…
Jednak nie było to takie proste. Filip
doskonale zdawał sobie sprawę, że jego przyjaciel w dalszym ciągu bardzo kocha
swoją żonę i że pomimo tego, że nie są już razem, dalej miał nadzieję, że
jeszcze im, się uda…
Ale w środę nie mógł już dłużej czekać.
Następnego dnia miał odbyć się pogrzeb. Dlatego umówił się z nim wcześniej na
hali przed treningiem. Idąc tam czuł, jak mocno bije mu serce. W ręce trzymał
kartkę, która dzień przed śmiercią Majka podyktowała pielęgniarce. Wiedziała
już wtedy, że przegrała…
- Co jest stary? –zapytał Darek widząc
przyjaciela – Wyglądasz, jakbyś właśnie dowiedział się, że już nigdy nie
zagrasz… - zaśmiał się widząc poważną minę Filipa.
Jednak kiedy zobaczył łzy w jego oczach,
natychmiast przestał.
- Co się stało? Coś z Igą? – zaniepokoił się.
- Majka… - wyszeptał, a po chwili zebrał się w
sobie i dokończył – Majka… Ona nie żyje… Jutro jest pogrzeb…
- Co? – zapytał Darek – Co ty mówisz? Przecież
to nie możliwe. Żarty sobie stroisz ze mnie.
Filip zaprzeczył ruchem głowy, a potem powoli
opowiedział mu całą historię, którą znał z ust Igi. Darek słuchał tego z
kamiennym wyrazem twarzy, ale z każdą kolejną chwilą robił się coraz bledszy.
- To nie możliwe… - tylko tyle zdołał z siebie
wydobyć, gdy jego przyjaciel skończył – To po prostu niemożliwe…
- Przykro mi – odparł Filip, po chwili podając
mu kartkę i tłumacząc, co i jak.
Potem odszedł na bok, by Darek w spokoju mógł
przeczytać ostatnie słowa żony.
Kochanie
Walczyłam do samego
końca, tak jak walczyłam o Ciebie. Walczyłam dla Ciebie. Ale po raz kolejny przegrałam…
Przepraszam
Maja
Filip widział, jak z oczu Darka płynom łzy,
gdy ten raz po raz czytał kartkę.
Niedługo potem na hali pojawiali się kolejni
zawodnicy drużyny. A kiedy i im Filip powiedział o tym, co się stało, żaden z
nich nie mógł uwierzyć w jego słowa. Nie do pomyślenia dla nich było, że
odeszła osoba, która tak wiele dobrego wnosiła do świata. Wiecznie
uśmiechnięta, dla każdego znalazła czas, służyła radą czy pomocą… A teraz jej
nie ma. Tej, która tyle wycierpiała i jak nikt inny zasługiwała na szczęście.
Na pogrzebie stawiła się cała siatkarska
rodzina. Nie zabrakło nikogo. Każdy z nich w ręku trzymał kwiaty białej róży –
jej ulubionego kwiatu. Pamiętali. Ona zawsze pamiętała o nich, a teraz oni
pamiętali o niej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz