Wszystkie treści i zdjęcia zamieszczone na tym blogu są tylko i wyłącznie moją własnością. Kopiowanie ich jest zabronione.

poniedziałek, 12 listopada 2012

OPOWIADANIE: Zakład




Do liceum Gosia chodziła dopiero trzeci dzień, ale już dość dobrze orientowała się w topografii szkoły. A przynajmniej na tyle, żeby trafić od klasy do klasy. Znalazła sobie także miejsce, gdzie na przerwach przesiadywała wraz z nieodłączną książką. Taka była. Mały mól książkowy. Bez swoich papierowych przyjaciół nie wyobrażała sobie życia ani świata. One pozwalały uciec jej od szarej codzienności. Poza tym nigdy jej nie zawiodły, w przeciwieństwie do ludzi. Dlatego od nich nie stroniła, w przeciwieństwie do tych drugich.

            Nie była odludkiem. Po prostu nie przywiązywała się do osób. Raz byli, innym razem nie. To wszystko. Nie odcinała się od nich, a wręcz przeciwnie. Trochę pisała, a oni byli jej inspiracją. Przesiadywała wśród nich, ale była niewidoczna. Była taką maleńką wyspą pośrodku oceanu. Nikt nie zwracał na nią uwagi, choć czasem, nagle, w potrzebie, przypominano sobie o jej istnieniu. Tak, jak tamtego dnia…

            Siedziała w szkolnym bufecie czytając książkę. Czytała, a jednocześnie słuchała tego, co dzieje się wokół niej. Miała podzielną uwagę, bez problemu skupiała się na dwóch rzeczach na raz, jak teraz. Ale rozmowa dwóch chłopaków siedzących przy sąsiednim stoliku tak ją zainteresowała, że po chwili już tylko patrzyła na zadrukowaną stronę, nie rozumiejąc z niej ani słowa.

            Tymczasem obiekty jej zainteresowania rozmawiały właśnie o nowych uczniach, którzy w tym roku dołączyli do ich szkolnej społeczności. A tak dokładnie, to o pierwszorocznych dziewczynach. Z ich słów można było wywnioskować, że już zastanawiają, się, które z nich są godne uwagi, a które lepiej sobie odpuścić. Tak od słowa do słowa doszło do tego, że postanowili się założyć. Jeden z nich – szatyn o jasnej karnacji, wyraźnych rysach twarzy i dobrze zarysowanej szczęce – miał poderwać dziewczynę, którą wskaże mu kolega. Miał czas do końca semestru, żeby ją poderwać i sprawić, by została jego dziewczyną. Chłopak zgodził się i po chwili zakład został zawarty.

            - Jutro na długiej przerwie powiem ci, kto będzie obiektem – powiedział jeszcze drugi z chłopaków, po czym podnieśli się z zajmowanych miejsc, bo właśnie zabrzmiał dzwonek.

            Po chwili to samo zrobiła Gosia zastanawiając się, która dziewczyna będzie miała pecha być obiektem zakładu.

*

Następnego dnia całkowicie zapomniała o rozmowie tamtych chłopaków. Jak zawsze spędzała przerwy z książką w ręce. Dziś nawet jakoś mnie zwracała uwagę na otoczenie, bo czytana książka nieźle ją wciągnęła. Nie zorientowała się nawet, gdy ktoś usiadł na krześle przy jej stoliku. Dopiero, gdy usłyszała jego głos, podniosła wzrok znad lektury.

            - Cześć – powiedział ktoś – Co ciekawego czytasz, że zapominasz przy o tym o całym świecie?

            Tym kimś okazał się być chłopak, w którym po chwili rozpoznała tego od zakładu. Widać, to właśnie ją upatrzyli sobie na ofiarę. Ale ja się wam tak łatwo nie dam – przemknęło jej przez myśl.

            - „Ścieżki chwały” Archera – odpowiedziała i już chciała powrócić do czytania, gdy on znowu jej przerwał.

            - Ciekawa?

            - Bardzo.

            - O czym? – przerwał jej po raz kolejny.

            - O facecie, który najprawdopodobniej jako pierwszy w historii zdobył szczyt Mount Everest, ale brak na to dowodów. Zginął w trakcie wyprawy.

            Widać było, że chłopak chce zadać kolejne pytanie, jednak na Gosi szczęście, właśnie zadzwonił dzwonek ogłaszający początek kolejnej lekcji. Dlatego też dziewczyna bez słowa wstała i ruszyła w stronę klasy.

            Przez kolejne kilka dni sytuacja się powtarzała. Praktycznie nie było przerwy, w czasie której chłopak by do niej nie podszedł. Okazało się, że ma na imię Michał, chodzi do drugiej klasy technikum i jest całkiem sympatyczną osobą. Nie zapatrzonym w siebie narcyzem, ale kolesiem z którym można ciekawie porozmawiać na różne tematy. Gosia miło spędzała czas w jego towarzystwie, ale pamiętała też o zakładzie, dlatego ilekroć próbował ją gdzieś zaprosić, tyle razy odmawiała.

*

            Kolejne tygodnie leciały. Gosia ze zdziwieniem stwierdziła, że już na tyle przyzwyczaiła się do obecności Michała, że każda przerwa bez niego wydaje jej się dłużyć. Jednak nie pokazuje tego po sobie. Czasem nawet próbuje go do siebie zrazić, bo czuje, że coraz bardziej jej zależy na kontaktach z nim. Nie, nie zakochała się w nim. Daleko było jej do tego. Po prostu znalazła w nim pokrewną duszę, może przyjaciela… Z jednej strony ją to cieszyło, ale zaś z drugiej… Z drugiej strony bała się. Już nie raz zawiodła się na ludziach i nie potrafiła im zaufać. Zaufanie to było coś, czego nie rozdawała jak ulotek na ulicy, bardzo ciężko było je zdobyć. A jemu powoli się udawało. Miała ochotę się wycofać…

            A Michał? Z każdym dniem był coraz bardziej zaskoczony. Kiedy Jacek powiedział mu, kto ma być jego „celem”, stwierdził, że zadanie będzie bardzo łatwe i w dodatku piekielnie nudne. Był pewny, że nie spotkają go żadne trudności. Ale się mylił. Nie podejrzewał, że ta rudowłosa dziewczyna ma tak silną i ciekawą osobowość. Z wyglądu przypomina kompletną nudziarę, ale jest wręcz przeciwnie. Można z nią spokojnie porozmawiać na różne tematy, od polityki, poprzez literaturą, a na sporcie kończąc. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej uświadamiał sobie, że jego szanse na wygranie zakładu zmniejszają się. Ale nie żałował.

*

            - I jak ci idzie zdobywanie tego mola? – spytał któregoś dnia Jacek, gdy razem z Michałem wracali ze szkoły.

            - Nie mów tak o niej – zareagował od razu – Gosia jest… fajna – powiedział nie patrząc na zdziwioną minę przyjaciela – Wszyscy uważają ją za nudziarę i dziwaka, bo na przerwach czyta książki zamiast gadać z ludźmi. Ale tak naprawdę to świetna i wartościowa dziewczyna. Jak do tej pory nie spotkałem dziewczyny, z którą tak swobodnie mógłbym rozmawiać.

            - Tylko się nie zakochaj – uprzedził go Jacek.

            - Spokojnie, Gosia to tylko koleżanka – skończył rozmowę i więcej do tego tematu nie wracali.

*

            W końcu nadeszła połowa stycznia i upragnione przez wszystkich ferie. Co za tym idzie, skończył się pierwszy semestr nauki. A ponieważ liczne wspólnie spędzone przerwy Gosi i Michała nie zaowocowały niczym więcej niż dobrym koleżeństwem, chłopak przegrał zakład. Ale jak powiedział Jackowi, w żadnym wypadku nie żałuje tej przegranej, bo zyskał fajną kumpelkę. Jego przyjaciel nie powiedział już ani słowa, bo wiedział, że ten ma rację. Skąd? Któregoś dnia obaj pojawili się przy jej stoliku, bo Jacek tyle się o niej nasłuchał, że sam postanowił ją poznać. I okazało się, że Michał miał rację, co do niej. Dlatego od tamtej pory nie raz siedzieli we trójkę.

*

            - Powiedzieć wam coś, co was zaskoczy? – spytała Gosia chłopaków pierwszego dnia po feriach.

            - Ciężko nas zaskoczyć – śmiał się Jacek, który okazał się dowcipnisiem i niezłym kawalarzem – Ale mów, może ci się uda.

            - Od początku wiedziałam o waszym zakładzie – powiedziała i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek więc bez dalszych słów opuściła ich towarzystwo.

            A oni zostali tam zszokowani i dopiero gdy jakiś kolega ich zawołał, zdołali ruszyć się ze swoich miejsc.

            - Jak to wiedziałaś od samego początku? – dopadli ją na kolejnej przerwie.

            - Po prostu – wzruszyła ramionami, ale nie przestala się uśmiechać – Na początku byłam dla was niewidzialna, podobne jak dla reszty szkoły. W tak się złożyło, że kiedy się zakładaliście, ja siedziałam tuż obok i wszystko słyszałam.

            Obaj byli faktycznie mocno zaskoczeni jej słowami. Zaś ona widząc ich miny nie mogła pohamować wybuchu śmiechu. Potem całą trójką ruszyli do bufetu, gdzie chłopacy w dalszym ciągu próbowali oswoić się z zasłyszanymi wcześniej informacjami.

            W szkole nikogo już nie dziwił widok „dziwaczki” i najpopularniejszego chłopaka. Zdążyli przywyknąć. Początkowo dużo o nich plotkowano i zdarzało się, że inne dziewczyny zaczepiały Gosię, ale z czasem wszystko to ucichło i dziewczyna znowu stała się niewidoczna dla reszty. A przynajmniej dla zdecydowanej większości, bo kilka razy zdarzyło się, że Michał pokazał się w bufecie w towarzystwie jakiś swoim klasowych kolegów. A ci – początkowo trochę niepewni – szybko polubili rudowłosą. Z wzajemnością.

            Gosia była dla nich pełna podziwu, bo byli bardzo zgarną klasą, co w obecnych czasach należało raczej do rzadkości. Nie było wśród nich żadnych podziałów, nikt się nie wywyższał. Można powiedzieć, że byli swego rodzaju rodziną, choć w taki składzie funkcjonowali dopiero drugi rok. Zaintrygowana dziewczyna spytała o to kiedyś Michała.

            - Serio tak uważasz? – zdziwił się, a gdy przytaknęła, ciągnął dalej – Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale gdy teraz nad tym myślę, to faktycznie coś w tym jest – przyznał – Ciężko mi wyjaśnić, czemu tak jest. Może powodem jest to, że jesteśmy mało liczną klasą? Albo to, że wszyscy interesujemy się samochodami i wybraliśmy taki kierunek? Sam nie wiem… - wzruszył ramionami.

            Więcej do tego tematu nie wracali. Nie dlatego, że nie chcieli, ale po prostu nie widzieli potrzeby. I choć jeszcze przez jakiś czas Gosia się temu dziwiła, nie komentowała ani nie dociekała. Wystarczyło jej, że ją akceptowali. W każdym kolejnym dniem powoli stawała się jedną z nich. W końcu czuła, że znajduje swoje miejsce na ziemi.

*

            Czas mijał. Nastały wakacje, potem znowu szkoła, ferie… Michał po raz kolejny został wybrany przewodniczącym szkoły, a Gosia w dalszym ciągu była dla większości niezauważalna. Zaś jej życie cały czas się zmieniało. Ku lepszemu. Można powiedzieć, że była honorowym członkiem klasy 3e, czyli samochodowej. Co z tego, że na lekcje uczęszczała z zupełnie innymi ludźmi, skoro to właśnie z nimi spędzała wszystkie przerwy, a także czas poza szkołą. Nawet z ich wychowawczynią – którą ją uczyła geografii – rozumiała się lepiej niż ze swoją.

Już nikogo nie dziwił widok dziewczyny spędzającej przerwę w towarzystwie samych chłopaków. A to właśnie z nimi czuła się najlepiej. Poznała także ich życie pozaszkolne, ich sympatie, znajomych. Już nie była sama.

            Ale najlepiej i tak rozumiała się z Michałem i to właśnie z nim najchętniej spędzała czas. Oboje nawzajem stawali się sobie coraz bliżsi. I chociaż początkowo żadne z nich tego nie widziało, doskonale widziała to reszta. I cieszyli się ich szczęściem.

*

            W końcu nadeszła klasa maturalna. I dla Gosi, i dla Michała. Nauczyciele oczywiście od razu na początku roku szkolnego zaczęli ich do tego przygotowywać, jednak jak na razie niewiele osób traktowało ich poważnie. W końcu mieli jeszcze tyle czasu…

            Jednak zanim nastał maj i egzamin dojrzałości, czekał ich karnawał i studniówka. Od listopada był to temat numer jeden w całej szkole. Na początku było to oczywiście tylko rozmowy, ale potem zaczęły się próby poloneza, szukanie kreacji i w końcu odliczanie ostatnich dni, a potem godzin…

            Gosia oczywiście też się wybierała, choć nikt z jej klasy o tym nie wiedział. Razem z Michałem uzgodnili, że pójdzie jako jego osoba towarzysząca, wiec całą noc spędzić mieli przy stoliku jego klasy. Jednak dziewczyna jeszcze nie wiedziała, jaką szykuje on jej niespodziankę…

*

            Gdy zadzwonił dzwonek, była prawie gotowa. Alicja – siostra Michała – kończyła jej poprawiać włosy. Potem jeszcze tylko założyła sukienkę i mogła ruszać w drogę.

            - I jak wyglądam? – zapytała obracając się wokół własnej osi.

            - Świetnie – odparła jej towarzyszka.

            I miała całkowitą rację. Ubrana w satynową sukienkę w kolorze soczystej zieleni, która ładnie przylegała do jej ciała, podkreślając jej krągłości. Tył sukienki sięgał kolan, a przód wycięty był w szpic, którego koniec znajdował się na wysokości połowy jej prawej łydki. Tam też znajdowało się rozcięcie, które kończyło się jakieś 5 centymetrów nad kolanem. Góra sukienki wykończona była w trójkąt, a z jego wierzchołka wychodziły dwie tasiemki wiązane na szyi. Tasiemki wykończone były dwoma rzędami maleńkich kryształków, które kończyły się dopiero pod pachami. Na nogach Gosia założone miała srebrne sandałki na dość wysokim obcasie, a w ręce kopertówkę tego samego koloru.  Z racji wykończenia sukienki, jedyną biżuterią, jaką na sobie miała, była cienka srebra bransoletka na prawej ręce. Do tego jeszcze delikatny makijaż i rozpuszczone, lekko skręcone włosy opadające kaskadą na plecy.

            - Michał padnie jak cię zobaczy – dodała jeszcze Alicja, po czym obie opuściły pokój.

            Blondynka pierwsza zeszła po schodach i coś jeszcze szepnęła bratu, a następnie krzyknęła Gosi, że może do nich dołączyć.

            Gdy stanęła na dole, nie wiedziała, co powiedzieć. Podobnie zresztą czuł się Michał. Ten wprost nie mógł się nadziwić, jak ona pięknie wygląda. Czuł, że podjął dobrą decyzję. Zaś ją zastanawiało coś innego. Nie rozumiała, po co chłopakowi taki duży bukiet kwiatów. Ani tego, po co przyjechali z nim jego rodzice. Po chwili jej zaskoczenie jeszcze się powiększyło, gdy dostrzegła w rękach mamy równie okazałą wiązankę. Jednak nie dane było jej się nad tym zastanawiać, bo oto właśnie Michał podszedł do niej i po tym, jak wręczył jej kwiaty, uklękną przed nią na kolano.

            - Gosiu – zaczął poważnym tonem – Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi. Wiem, że wielu ludzi będzie się dziwić, skąd ten pośpiech, czemu nie chcemy poczekać. Ale wiem też, że jesteś osobą, którą kocham nad życie. Jesteś moim prywatnym słoneczkiem, które rozświetla mi każdy dzień i sprawia, że chcę żyć dalej. Jak mówiłem, jesteśmy jeszcze bardzo młodzi i całe życie przed nami. Ale jestem pewny, że jesteś jedyną osobą, z którą chcę to życie dzielić. To właśnie przy tobie chcę się budzić każdego ranka, przy tobie zasypiać, chcę wracać do domu z myślą, że ty też tam będziesz. Dlatego pytam, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zgodzisz się zostać moją żoną?

            Poprzednie zaskoczenie Gosi teraz przerodziło się w ogromny szok. Kompletnie nie wiedziała, co myśleć. Nie spodziewała się, że Michał jest gotowy na takie rzeczy. Czy go kochała? Tak. Bardzo. Kochała go od pamiętnych wakacji po jej pierwszej klasie, kiedy musiała wyjechać do ciotki na dwa tygodnie i nie miała z nim żadnego kontaktu. To właśnie wtedy zrozumiała, że od jakiegoś czasu nie jest on dla niej ani kolegą ani przyjacielem, a kimś zdecydowanie więcej. Bała się jednak cokolwiek powiedzieć. Nie chciała stracić tego, co miała. Ale okazało się, że on doszedł do takich samych wniosków. Od tamtej pory byli parą, a ich związek zbudowany był na najprawdziwszej przyjaźni i zrozumieniu.

            - Tak – wyszeptała szczęśliwa, a Michał założył jej na serdeczny palec prawej ręki piękny pierścionek z białego złota z zielonym oczkiem i po chwili tonęła w ramionach narzeczonego.

            Ich najbliżsi cieszyli się ich szczęściem i gratulowali, ale oni nie zwracali na to uwagi. Byli pochłonięci sobą.

            - Ślicznie wyglądasz – powiedział roześmiany Michał.

            Po kilku minutach ruszyli w drogę do lokalu, gdzie odbyć się miała studniówka. Na miejscu okazało się, że przybyła już cała klasa chłopaka, a oni byli ostatni. Oczywiście reszta szkoły dziwiła się, z kim przyszedł Michał, bo pytany o to, powtarzał, że idzie ze swoją dziewczyną. Nikt jednak – poza jego klasą – nie wiedział, że jest nią właśnie Gosia. W dodatku początkowo nie potrafili rozpoznać w niej tej dziwaczki, którą widywali na co dzień na szkolnym korytarzu. Jednak oni nic sobie z tego nie robili. Dołączyli do swoich przyjaciół i w ich towarzystwie balowali całą noc, jednocześnie świętując swoje zaręczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz