Jej Mąż wyjechał na szkolenie. Dwa miesiące we Francji. A
Ona została sama z ich maleńkim dzieckiem. Owszem tęskniła, ale teraz w dobie Internetu
ta rozłąka nie była aż tak uciążliwa. Co prawda nie jest to to samo, co rozmowa
twarzą w twarz, ale – jak to mawiają – lepszy rydz niż nic.
Na co dzień siedziała w domu z dwumiesięczną córką. A
ponieważ było lato, często wychodziła z nią na spacery do pobliskiego parku.
Czasami spacerowała alejkami, innym razem siedziała na ławce czytając książkę
lub zagadując maleńką.
Właśnie w takiej sytuacją ją zobaczył po raz pierwszy. Początkowo
tylko ją obserwował. Jednak z każdym dniem chciał czegoś więcej. W końcu do
niej podszedł i rozpoczął rozmowę. Od tamtej pory coraz częściej do niej
podchodził.
Była zaskoczona, że podszedł właśnie do niej. Ale z drugiej
strony ją to cieszyło. W końcu mogła porozmawia z kimś o czymś innym, niż
sprawy niemowlęce. Gdy spotykała go w kolejnych dniach, znowu chętnie wdawała
się z nim w dyskusje. Jednak, gdy zaczęła na niego wpadać w sklepie,
bibliotece, na poczcie czy pod blokiem, pojawiła się niepewność, potem strach…
Doszło do tego, że bała się wychodzić z domu. Zwykłe wyjście po chleb było dla
Niej traumą. Z niecierpliwością oczekiwana na powrót Męża. Jednak i wtedy nie
odpuścił. Nawet, gdy wychodzili gdzieś we trójkę, On też się tam pojawiał…
Policja nic nie mogła zrobić. Nie złamał prawa. Nawet, jeśli
dostawała głuche telefony i dziwne przesyłki, nie można było udowodnić, że to
On.
Aż pewnego dnia zniknął. Wyparował.
Ale strach został z Nią do końca życia…
[Zaczynam się bać, wiesz? Pisz dalej ;)]
OdpowiedzUsuńChcę Cię tylko poinformować, że jest nowy rozdział - trzeci. :) Wiem, że stwierdziłaś, iż poczekasz, bo się trochę gubisz, ale postanowiłam Cię poinformować. Po przeczytaniu tego jeszcze bardziej Ci się wszystko pomiesza, ale już niedługo wyprostuję kilka spraw i będzie okej :)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM :)
Ej, dodawaj coś nowego. Bo chcę czytać :D
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na moim blogu. Zapraszam :)